Sczucie

Czy uczucia często czute stają się wyczute? Czy sczuwają się w miarę przeżywania w kolejnych iteracjach?

Racjonalnie wydaje się, że powinny. Że podobne bodźce nie mogą równie intensywnie pobudzać z każdym kolejnym powtórzeniem...

A jednak wbrew logice czuje się.
Czuje się intensywny, mokro ziemisty, świeży, wietrzno-słoneczny zapach. Zapach wiosny. Tak mocno jak 15 lat temu.

Czuje się. Nie czuję się. Więc może to jednak zapach wzmocniony wspomnieniem.
W miarę starzenia zapewne coraz więcej wzmocnień pochodzi z reminiscencji zamiast z wyobrażeń przyszłości i możliwości.


Odkąd pamiętam miałam skłonność do boostowania rzeczywistości wyobraźnią. Kolorowania w umyśle krajobrazu górnośląskich, a może po prostu brudno biednych, polskich miast - kombinatów samowoli nazywanej prawem do wolności, quasi inteligentnych projektów wtykanych losowo w brak planów zagospodarowania i ogólnego poczucia, że otacza nas przestrzeń nie wspólna a niczyja. Niczyja, więc zaniedbana. Chcąc widzieć lepszy świat, nauczyłam się wymazywać z oglądanego obrazu neutralną brzydotę. Chociażby ubrane w olejne lamperie takie same szkoły z brzydkimi napisami na murach zamalowywanych raz po raz jeszcze brzydszymi, tanimi farbami. Potrafiłam też naturalnie  wzmacniać drobne przejawy piękna - banalnie - stokrotki między popękanymi płytami chodnikowymi czy smogowe krwistoczerwone zachody słońca.

Miałam skłonność do wyławiania sensów z naszego ludzkiego, rodzinno - społecznego bałaganu. Jak pewnie każdy młody człowiek, który chce przetrwać, więc opowiada sobie historię racjonalizującą świat. A można tam znaleźć przepiękne, złożone sieci powiązań - ludzie uwikłani w przeszłość swoich rodzin, miotający się w relacjach, schematach, które mogą trochę nagiąć, ale nie złamać. Każdy kolejny próbuje choć trochę lepiej, dalej, bardziej. A to zanurzone w rozległej społecznej zupie zależności. Patrzysz i nadajesz sensy.
Szczelnie owijasz w umyśle kokonem opowieści.


A jednak jest w tej historyjce fałsz. "Nauczyłam się wymazywać". To nieprawda. Po prostu patrząc, nie widziałam. Świat, w którym dorastasz, jest referencyjnym światem zadanym. Każdy z nas zamknięty jest w teraz i z perspektywy teraz oraz względem teraz postrzega i opisuje. Przeszłość przywołana zostaje z perspektywy teraz (dlatego warto pisać pamiętniki; zmniejszają poziom zafałszowania, eliminując kłamliwą pamięć). "Nauczyłam się wymazywać" to kłamliwa retrospekcja.
Człowiek zanurzony  w brzydocie dostrzega tylko najjaskrawsze jej przejawy. Wyłuska z niej też najwięcej ukrytego piękna.

0 komentarze:

Prześlij komentarz