dwaplusbezdobra bezsilność


BEZSILNOŚĆ
Najgorsze z uczuć, bo w żaden sposób nie można mu zaradzić. Taka jego natura. Dorwie cię nagle, skuje lodem ciało, zamrozi działania, ale umysł pozostawi sprawny. Co za perfidia!
Myśl!
Twoje myśli powolutku spłyną słonym strumieniem. On nigdy nie zamarza rozgrzany złością. Krople wrzeć będą w nieskończoność, wypalać ciało, gdyż są lustrzanym odbiciem wewnętrznego pożaru. Pożaru przeklętego, który nigdy nie wydostanie się na zewnątrz poprzez swoje odbicie.
Masz siłę by walczyć? Walczysz słusznie? Wiesz co robisz?
Tak?
A kogo to obchodzi?! I tak jesteś bezsilna, co wcale nie znaczy, że nie masz sił.
Na cóż wojownikowi siła, oręż, wiara w siebie, słuszność i wygraną, gdy nie dopuszczą go do walki? Stań spokojnie, nie angażuj się, patrz z daleka. Poczuj jak ogarnia cię niemoc. To potrwa tylko chwilkę i nie będzie bolało. Bluszcz niemożności pieszczotliwie oplecie twe ciało, unieruchomi i ukołysze do wiecznego snu obojętności. Dopiero wtedy zrodzi się pewność, że nie podejmiesz walki na nowo.

Dlaczego właśnie ja wypowiadam wojny beznadziejne? Wszczynam walki z góry przegrane i wciąż dziwię się, że przegrywam? Wciąż zaskakuje mnie wyrachowanie i brutalność świata, jego zakłamanie, obłuda czy niesprawiedliwość.
Może powinnam się przyzwyczaić, może należałoby przywyknąć i schronić się w bezpiecznym przytułku zachowawczej opinii tłumu, może czas przestać się wychylać...?
A jednak dalej tupię nogą i z uporem pięciolatka twierdzę, że nie każda wojna jest przegrana. I walczyć trzeba, aż przegrana zrówna się ze zwycięstwem.