za kurtyną


Obce ściany obcych rąk...
Linia pierwsza.     zmiana spojrzenia pod wpływme zderzenia
Obcy kolor obcych oczu..
Linia druga..      cudza prawda jak na dłoni oprawiona w ramę moich skroni
Obca siła obcych pięści.
Linia trzecia...       próbka pasji wyekstrahowanej z determinacji ukrytej w  zaciśniętej dłoni
Powoli.. wynaturzam się.

spirare

Czuję, że wreszcie oddycham, ale nie przypomina to zwykłego, wewnetrznego procesu. Klatka żeber się poluzowała i to wystarczyło, by układ oddechowy znalazł się na zewnątrz. Rozsupłałam płuca, rozdzieliłam dokładnie oskrzela na oskrzeliki, rozplotłam wszystkie pęcherzyki płucne. Teraz lśniące sufraktantem pokrywają rozległą siatką wszystkie powierzchnie wokół mnie. Od dawna nie oddychałam tak głęboko, całą przestrzenią. Podoba mi się przekroczenie granicy ciała umożliwiające doświadczanie świata poza sobą - w tym także siebie poza sobą. Jakby nagle wszystkie marzenia o ucieczce od siebie się spełniły, chociaż nie to jest kluczowe. Istotne jest wrażenie ciągłego, delikatnego pulsowania całego otaczającego świata, które ma źródło we mnie.

biel

Tutejsze noce są przejrzyste i przestrzenne. Szyby szczękają, wprawiane w drgania przez rytmiczne cykanie hodowanych na parapecie świerszczy. W głowie szeleszczą pergaminowe skrzydełka zasuszonych za zasłoną ciem, przedrzeźniając żywe owady trzepoczące szaleńczo w białym abażurze. Wiatr wywiewa zbędne myśli. Pasę wzrok na odległych liniach horyzontu i - mój boże! - oddycham.
Prawie nie mogę przywołać wspomnienia nocy lepiących się do skóry i świadomości. Prawie nie potrafię sobie przypomnieć klaustrofobicznej klatki zapętlonego w sobie spojrzenia. Prawie nie pamiętam smaku gęstej, smolistej ciemności wlewającej się wolno do gardła i powoli zabijającej każdy kiedykolwiek poznany smak. Prawie nie... tylko gdzieś pod warstwą nieustannie ścierającego się naskórka wyczuwam jeszcze fatomowy puszek poszarzałego, starego mchu... Osad przeszłości. Matowej i burej w przeciwieństwie do biało-białej teraźniejszości skrywającej w sobie wszystkie kolory.
Mam zimę w środku lata. Biało białe sny w biało-białej pościeli i przyjemnie chłodzące białe światło zaplątanę w ażurową siatkeczkę białej mgły.
Oddycham chłodem.
Oddycham chłodem!
Oddycham..

                         lekko.