człowieczeństwo


Przez całe swoje życie spotykałam się z rozmaitymi interpretacjami "człowieczeństwa". Wyroki - to ludzkie/nieludzkie - padają zaskakująco często.
Oczywiście mogłabym pisać o takich czy innych skupiskach neuronów, o procentowych różnicach w genomie bądź o innej biologicznej papce.
Tymczasem różne sploty wydarzeń przemykające w postaci impulsów elektrycznych w moim rzekomo ludzkim mózgu sprawiają, że nie mam ochoty bawić się w prowadzące donikąd definiowanie.
Zastanawiam się jednak, co jest bardziej ludzkie: cierpienie czy podłość?
Nie mam wątpliwości, że jedno i drugie wynika z pobudek egoistycznych (jak wszystkie ludzkie działania). Człowiek cierpi poprzez ego i ego prowadzi do najgorszych podłości.
Zresztą zaistnienie w tym miejscu moich przemyśleń na ten temat nie ma sensu.
Skoro już zaczęłam, to chociaż stwierdzę, że zarówno cierpienie jak i podłość są elementami definiującymi. Jak wiele innych.
Nigdy nie mogłam zachwycić się człowiekiem, bo jestem pewnie zbyt wymagająca. W związku z tym nie potrafię gloryfikować człowieczeństwa.
Chyba straciłam cierpliwość do tego miejsca. Mój umysł jest kłębowiskiem myśli, które przypominają wijące się tajpany, mamby czy kobry. Nie potrafię oddać hipnotyzujących ruchów ich ciał słowami. Nie jestem w stanie krytycznie ocenić ich wartości ani wybrać skończonego fragmentu ich układu tanecznego. A najprawdopodobniej wcale nie mam ochoty na jakiekolwiek próby.
Pomyliłam się, zaczynając pisać. Popełniłam też wiele innych błędów. To cudownie i fatalnie zarazem.
Pewnych rzeczy nie mogę wybaczyć.