zawieszenie broni


Brak mi tego miejsca.

Próbowałam ciszy.
Nabawiłam się kilku nowych blizn po płomieniach nie znajdujących ujścia, a sycących się życiem. W głębokich partiach skóry przyczajone odmrożenia przypominają, że lodowe kryształki krwi nie zostały wydalone na czas.
Próbowałam zdrady.
Źle się czuję, budując od początku, odcięta od wzroku. Znów się przedstawiać, oswajać, znów stwarzać konteksty i odniesienia. Po co? Żeby nie sięgać pamięcią do odległej przeszłości z początków istnienia? Przecież uśmiecham się do tego czasu. Żeby uwolnić myśl od cenzury? Po co? Są łatwiejsze sposoby - koński łeb w sypialni autocenzora (Ha! W moim wykonaniu będzie to zapewne Koński Łeb. Pogrążę drania-cenzora w ciemnościach mgławicy. On nie utrzyma eksplozji gwiazdy w swojej głowie.)
Próbowałam w zamknięciu.
Tyle słów i myśli naturalnie spływa w miejsca osłonięte przed obcym spojrzeniem. I tak jest dobrze. Lecz wśród nich  myśli i słowa domagające się wypalenia w nietrwałej materii świata splatanego z sznurków światła. Nie pomaga cierpliwy głos łagodnego tłumaczenia.

Odwieszam, by móc swobodnie wracać i odchodzić.
Wniosek jest prosty - to miejsce zakorzeniło się we mnie. Dlatego nie zostawiłam go za sobą, dlatego mosty się nie rozpadły.

Bądź otwarte, Miejsce.

,

Podoba mi się tworzywo scalające tamten koniec z tym początkiem. Krótkie noce i sny złożone z czystej abstrakcji.
Wtedy senne obrazy widziane jako równania pisane na płaszczyźnie przez niewidoczną dłoń. Ciemne znaki w licznych konfiguracjach opisujące podstawy istnienia. A po przebudzeniu niepokój i poczucie, że to z jawą jest coś nie w porządku. Gotowa byłam stwierdzić, że sen niefabularny leży blisko pojęcia koszmaru. Męczące.
Dziś, pod wpływem pewnych zapętleń rzeczywistości na rozległych miejscach styku z przeszłością, we śnie wykwitły równania kreślone w czarnej przestrzeni pełnej głębi. Nieco świetliste i pojawiające się z oczywistą łatwością. Gdy zbliżałam się do granicy jawy, łagodnie łączyły się ze słowami. Takie połączenie lubię. Dzisiejszy dwugodzinny sen był kojący.

Zawieszenie broni: od zmęczenia do ukojenia.