opowieść


Przeszłość rozpadła się wraz z ludźmi. Zgniła wraz z mózgami martwych i powoli umiera w hodowanych na coraz bardziej zużytych tkankach umysłach żyjących.
Grzebię w ziemi, ale docieram tylko do płytkich korzeni. Dalej jest skała, która raniąc palce, rodzi bolesne ukłucie świadomości, że przepadło.
Zostały już jedynie odbijane na powielaczu słowa. Ksera kser, których strzępy wypadają z coraz młodszych ust.
Lepiej pójdę puścić myśli z dymem.
Lepiej pójdę.
Zawsze najłatwiej po prostu iść dalej.
Biec.
Uciec.
Tyle że ja idę, by móc naprawdę się zatrzymać.

.

Niby nic się nie zmienia, a wszystko jest inaczej.

z braku słów sięgam po zapasy nagromadzone na początku lipca

Najpierw myślę "moje ciało" i natychmiast upominam się za takie nieholistyczne podejście, bo wyraźnie dualistycznie tnę myślenie o sobie na umysł i ciało. Wciąż i wciąż, totalnie niereformowalna. Przypominam sobie jednak o eksperymentach z lustrami i kończynami fantomowymi. Z uznaniem głaskanego przez kogoś blatu stołu za część siebie. Z czuciem kończyny innego człowieka. I nagle scalenie ciała i umysłu przestaje być takie oczywiste. Zwłaszcza zakorzenienie ja w ciele. Zwłaszcza czucie ciała. Zwłaszcza identyfikowanie siebie. To już nie jest kwestia poczucia, a złudzeń i ograniczeń systemu.

ogłoszenia parafialne

Mam ochotę napisać list. Nie e-mail. Papierowy, tradycyjny, przestarzały. Mniej więcej raz do roku dopada mnie żądza papieru, atramentu i obcych adresatów, a ja lubię ją w sobie podsycać. Ponownie nadszedł ten czas i po raz kolejny poczułam silne pragnienie marnowania swojego i cudzego czasu, a przy okazji postanowiłam przeprowadzić mały eksperyment. (nie możesz teraz dodawać, że właśnie uśmiechasz się jak kreskówkowy psychopata) (sabotujesz!) Przejdźmy do meritum. Gdyby czytał to ktoś nieprzesadnie przywiązany do swojej anonimowości, odczuwający nieposkromioną potrzebę otrzymania moich bazgrołów na wysokokalorycznym papierze nadającym się wyśmienicie na opał (a zapowiada sie sroga zima... i niewątpliwie kiedyś nastąpi kolejne zlodowacenie), to polecam jego uwadze moją skrzynkę mailową. (ha! to jest tak mało prawdopodobne, że wręcz musi się wydarzyć!)