świat cieni i kreacja


Przyziemność stłamsiła niewyrażone słowa. Zbyt szybko wytrzeźwiałam. A upiłam się Baudelaire'm. Lekko. Leciutko. W zbyt ciemnym autobusie. Obok szyby zroszonej deszczem, po której cyklicznie pełzało światło ulicznych latarni.
A to dopiero początek.
Ciekawe kiedy pojawi się kac. Jaki będzie?
Jedynie moralny mi nie grozi.
Na zewnątrz /przyziemność krzyczy/ rozprzestrzenił się świat cieni mojego umysłu. /przyziemność/ To właściwie tylko półświatek. Widziałam zachowania, które być może nie miały miejsca. Nie mogłam rozróżnić, co było rzeczywistością, a co wygenerował mój umysł. Powoli znów zaczęłam oddzielać się od samej siebie. Szłyśmy razem pustym, mokrym chodnikiem otoczone brudnymi kamienicami. Nie pamiętam, co było po drodze.
A za chwilę znów będę polemizować z 'Les fleurs du Mal'. Tak jak z Dostojewskim.
Wiem, że istnieją gdzieś ludzie, którzy dostają szału, widząc popisane książki. Nikt nie każe im dotykać moich rzeczy. Niektórzy wręcz nie powinni tego robić!
Część myśli jest jednorazowa. I w przeciwieństwie do kubeczków, nie trafia na wysypisko. Wysypisko pamięci.

P.S. - niezależnie od treści.
Może rzeczywiście jestem cyniczna...

P.S. 2
Tosty do mnie syczą, a ja nie wiem, co chcą mi przekazać.