bezbolesne bulgotanie majowej zieleni przesączającej się do głowy


.chrobotania i piski przy włączaniu świadomości.
.zgrzyty na liniach percepcyjnych.
.syczenie przy najmniejszym kontakcie bodziec-receptor.
.trzaski łamiących się myśli.

nie pamiętam tak wysokiego poziomu szumów
zupełnie jakby wzmacniano tylko tło
najpierw moje własne
później zewnętrzne

jest mi wdzięcznie dźwięcznie
w powietrzu rozpuszcza się przyjemne mruczenie burzy, która zapewne nie raczy nawet przyjść
dwie ogromne masy skłębionych chmur nachodzą na siebie
szczelinka błękitu zasklepia się w nienaturalnej ciszy
wyczuwam w niej pretensję i oczekiwanie na huk, który nie nastąpi
zewsząd spływają wartkie strumienie potencji
nieszemrane, nieszemrzące szumnie i hucznie wzbierają
zmywają kurz nieistnienia, wypłukują gorzki smak porażek

materię przenika niecierpliwe oczekiwanie na akt

kurtyna!

gra w kości


W zawieszeniu pomiędzy zdarzeniem a świadomością.

Trzy przenikające się obrazy.
.Prolegomena do ingerencji: ręka woli sięgająca w nieustalone.
..Pięść zaciskająca się na ograniczonej liczbie możliwości.
...Łagodny ruch nadgarstka, rozwierające się palce, kości ześlizgujące się po skórze wewnętrznej strony dłoni. Poruszone powietrze wygładza krawędzie rzeczywistości, pozbawiając kształty ostrości. Z rozmycia wielości wyłania się określoność.
Stopklatka.

Świadomość zatrzymana gwałtownie w momencie rzutu. Rzeczywistość rozgałęzia się - część zawierająca rozstrzygnięcie biegnie dalej swoim czasowym torem*, część związana z percepcją wypada z przyczynowo-skutkowej ciągłości.

Trzeba się otrząsnąć.

*im naturalniejsze założenia, tym lepiej