ss

Od pewnego czasu już tylko wchłaniam. Znaczenia, słowa, poglądy. Bez interakcji, bez refleksji, bez śladów oburzenia - pożywiam się. Subtelne pobudzenia zaburzają otoczenie coraz mniej elestycznych błon komórek nerwowych. Powtarzane raz po raz uczą mnie, co myślę i jak myślę. Już nie przetwarzam, nie zniekształcam, o wytwarzaniu nawet marząc. Jedyna weryfikacja następuje na poziomie czucia. Przyglądam się własym wrażeniom, poddaję się impresjom pozbawionym najmniejszych elementów ekspresji. Doznaję, ale nie odnoszę się, dotknięta nie reaguję, zakażona obcością, nie buntuję się. Świat przeze mnie przepływa. Jego drobinki osadzają się wewnątrz, a ja nie czuję potrzeby sprawowania kontroli nad tym procesem. Rozpuszczam się. Bezmyślnie.