poblask

Świat płomieni jest także światem drżących cieni.

6 A.M.


5 nad ranem. Oczy wpatrzone w szarzejącą ciemność. Spojrzenie nieostre, rozmyte zamyśleniem. Wzrok skierowany do wewnątrz. Zewnętrznie pobieżnie rejestruje stopniowe przechodzenie świata w skalę szarości. Gdzieś tam, daleko, mglisty świt leniwie obejmuje półokrąg świata poniżej linii horyzontu, ale dzień jeszcze nie zarysowuje swojej obecności…
Gdzieś tu, blisko, ciepło ciała… podwinięte nogi zgięte w kolanach, prawe biodro miękko zatopione w pościeli przykrywającej nierozłożone łóżko…
Podświetlone szaroniebieskim blaskiem pasemka myśli przepływają powoli. Ściągają uwagę, kuszą, jak wstążki przywiązują do siebie coraz silniej. Podążam za nimi do swojego wnętrza. W głębi jestem ciemnobłękitna, jak toń głębokiego jeziora. Przepełnia mnie spokój, przelewa się od końcówek włosów po czubki palców u stóp. Kołysze leciutko…
Wyobraź sobie otoczone gęstym lasem, rozległe jezioro o zmierzchu. W bezwietrzną pogodę uderza gładkość tafli, której powierzchnia marszczy się delikatnie dopiero w pobliżu lądu. Fale miękko omywają brzeg.
Doświadczam podobnej łagodności i niewymuszenia. Poruszona drżeniem o niskiej częstotliwości, naskórkowo, samymi koniuszkami nerwów odbieram słabiutkie wibrowanie. Podskórnie faluję, ale wewnątrz pozostaję granatowo niewzruszona.

sama.
         ze sobą.
                     pogodzona.

oszklona


Specjaliści od szczęścia i spełnienia zalecają uważność. Pożyczają wedle potrzeb od wschodnich mędrców: kilka elementów medytacji, ekstrakt z paru stron starego tekstu, pojedyncze hasła przekonwertowane na język zachodu. Oprószają całość grubą warstwą psychologii w formie łatwej do zamknięcia w kolorowej gazecie. Kwant olśnienia wliczony w cenę strzyżenia i farbowania u fryzjera.

Skoncentrować się na oddechu?
Przecież mam watę szklaną zamiast płuc.
Powietrze wydostające się przez usta jest skażone drobniutkimi włókienkami, których nie topi nawet najgorętszy oddech. Każdy wydech na styku z rzeczywistością buduje kolejną warstwę zimnej szyby. Widzę cię świecie, ale gdy tylko próbuję dotknąć, chłód zwęża światło naczyń i oślepia nerwy. Przestaję czuć nie tylko to, co na zewnątrz, ale także siebie. Z każdym kolejnym oddechem wolna przestrzeń wokół mnie kurczy się.
Gdy szkło powlecze skórę..
..pozbawiona ust i opuszków stanę się niema i ślepa.

Monady nie mają okien? No co ty, Gottfried! Monady są izolowane właśnie przez okna.

o~o~o
Szklane usta. Szklane dłonie. Szklane myśli w oszklonym umyśle.
Nie obawiam się, że pewnego dnia się potłukę. Martwię się, że tego nie poczuję.

mm..


Myśli zmieniają się w muśniecia.
Gdybym teraz potrafiła mówić, słowa osiadałyby mięciutko na ustach, tworząc jedwabistą warstewkę znaczeń. Ciepły oddech strącałby ją lekko z powierzchni warg i wysyłał w przestrzeń jak zwiewne dmuchawce. Wystarczyłoby pogładzić je opuszkami palców, by zrozumieć  delikatność nastroju...

 tymczasem
..cisza..

przerywnik


Mam zbyt dużą wiedzę, by nie rozumieć, jak bardzo jestem wtórna i zbyt małą, aby móc twórczo ją przetworzyć w nową jakość.
Milcz lub baw się odblaskami emocji, jak dotychczas.

ciepło


Przez na wpół przymkniete powieki sączy się chłodne światło zimowego poranka. Przytłumiony blask opromienia szare kształtotwory, które falą cienia zalewają umysł. Uspokaja mnie piękno światłocienia.

*

Niektóre chwile przypominają wyspy - plamy rozmytej bieli rozlanej w czarnej pustce istnienia. Czasami chciałabym przywołać muzyką te, które przebrzmiały, ale dźwięk wykolejony z torów czasu rozbija się o oszklone ściany widm przeszłości. Skoro pamięć zamraża uczucia, niech schłodzi też pragnienia.

Rozwieram pięść i wypuszczam z dłoni rozwiewającą się mgłę wspomnienia.

*

Słowo-klucz do żywota: tęsknota.