Chyba nigdy nie mogłeś zrozumieć mojego zafiksowania na słowach, tego, że z nich konstruuję kontury rzeczywistości i swojej podmiotowości. Bez nich świat przypomina bezładne składowisko przedmiotów i zdarzeń, a ja zmieniam się w niejednorodną mieszaninę przypadkowych impresji i całkowicie tracę zdolność ekspresji. Możesz zaprzeczać, bo od czasu do czasu wyławiam z brei pojedynczą grudkę i rozgniatam ją na ekranie lub wypluwam z ust, ale ona nic nie znaczy. Bez kontekstu nie ma znaczeń, tak jak bez relacji nie ma czasu.
Z rozszerzającej się we mnie czasoprzestrzeni znaczeń wyciekł sens i czas. Została przestrzeń. Tego mniej więcej chciałam. Coraz bardziej boję się chcieć. Coraz bardziej wstydzę się wycofać.
__
Kiedyś myślałam, że to słowa są kalekie względem myśli. Dziś wiem, że to myśli są kalekie względem słów, a skoro widzisz tak głęboko poranione słowa, to wyobraź sobie niepełnosprawność myśli. Nie - myśli, miękkiej myśli, która kładzie się w umyśle, ścieląc zrozumienie. Myśli - przeszczepionych konstruktów myślowych wrośniętych w tkanki świadomości.