zalustrze

Zniknęło zalustrze. Nie ma nierzeczywistości i rzeczywistości, jaw i snów, wszystko jest wspólnym doświadczeniem. Wszystkie odbicia schodzą się we mnie i czuję się spójna - nawet a w zasadzie zwłaszcza w różnorodności czy sprzeczności. Czuję się żywa. Pojawia się coraz bardziej zintegrowany ogląd świata i zdarzeń, ale nie poprzez zmrużenie oczu, zawężenie pola widzenia celem wyostrzenia spojrzenia, a przez ciągłe rozszerzanie i włączanie nowych aspektów.
Jednocześnie coraz trudniej formułuje mi się opinie, chyba że bardzo mocno obudowane warunkowością. Zresztą w większości sytuacji zupełnie ich nie potrzebuję i nie chcę. Jestem.

puff

Jedno z niezmiennych prawideł bycia mną - wstawanie przed 4 nad ranem skutkuje popołudniu dziwnym stanem. W środku robię się trochę bardziej miękka, myśli w głowie upłynniają się, a krawędzie zewnętrznego świata delikatnie się rozmywają i zaczynają lekko falować. Wszystko prawie niezauważalnie i nawet przyjemnie. Ale im głębiej w wieczór i w noc, tym bardziej czuję się jak rozmiękająca od nadgnicia, wypatroszona gałka oczna dryfująca w mętno-mdłym rozworze rzeczywistości. I tak sobie na wpół świadomie płynę przez resztkę dnia do jeszcze krótszej nocy, niemrawo wirując witką oderwanego nerwu wzrokowego.


Przez cały dzień takie obrazki mam w głowie.
A w nocy śni mi się, że kupuję ekspres do kawy.
Coś ci się ewidentnie poplątało, mózgu.

..

Cześć, mała kuleczko stresu. Niby jesteś niewielka, ale tak gęsta, że czuję twój ciężar przy każdym ruchu. Niby zwarta, twarda i ciemnojednolita, lecz wiem doskonale, że składasz się licznych, splątanych włókienek, które z osobna są miękkie miękkością pleśni lub pajęczyny.
Obyś już nie rosła większa. Już wystarczy.

redoble

Dobry czas.
Najpierw cudownie rozproszony dzień. Przepływ obok zdarzeń, swobodne pasma myśli. Brak dziania się, który otwiera czasoprzestrzeń bycia.
Czuję. Myślę. Rozpływam się.

A zaraz potem mocne uderzenie intensywności. Podwójne zagęszczenie - zarówno na poziomie gęstości poszczególnych doświadczeń, jak i na poziomie następowania po sobie wydarzeń. A wszystko podszyte przełamywaniem kolejnych fal przeciwności. Choć tak trudniej, to po każdorazowym zburzeniu fizycznej ściany oporu pozostaje delikatny posmak satysfakcji.

Poczucie spójności wyborów sprawia, że czuję się coraz bardziej kompletna.

kampania przeciw rozmiękczaniu

Nie mogę wyrugować rozmiękczonego języka wypowiedzi. Wszystkie te chyba, trochę, jakby odbierające pewność i wyraz stwierdzeniu. Pal licho z opiniami - one z natury są umowne, wzięte w nawias okoliczności i ograniczeń - ale stwierdzenia czy opisy stanów to zupełnie co innego. Naprawdę na ogół nie potrzebują tych zawahań, nawet jeśli są delikatne i pogranicznie rozmyte, wystarczająco dużo jest bezpośrednich, wydelikaconych określeń.

A irytuje mnie to, bo chyba i trochę dają łatwiejszą drogę odwrotu. Nie ma, kurwa. Albo wchodzisz, albo milczysz.