nic


Zamknięta. Ścian wiele o wiele za ciasno zbudowanych. Murów najtrwalszych, choć ruchomych. Bez wyjścia, bo bezmyślnie postawionych. Miota się. Rozszarpuje, zszywa, żeby znów rozerwać. Pada, wstaje tylko po to, by upaść. Rozdrapuje ściany zbudowane z nieprzeniknionego niczego i przygląda się paznokciom na nich pozostawionym. Poczeka. Niecierpliwie jak zawsze. Kiedyś się zregenerują. Wtedy pomaluje na nowo żywą czerwienią zaschnięte smugi. Palcami, które nie istnieją.
Rzuca się. Szarpie. Uderza. Na nic.
Ona-On-Ono-Ja-Ty-Wy-My-Oni-One-Do-Wyboru.

Czym ja się przejmuję?

tego nie ma